W dzisiejszym wpisie chciałabym poruszyć temat dotyczący eliminacji różnych produktów w czasie redukcji. Często dostaję pytania typu: "Co mam wykluczyć z diety, żeby schudnąć?", "Czy podczas redukcji zabronione jest spożywanie owoców i nabiału?", "Czy moja dieta powinna opierać się głownie na ryżu i kurczaku?" itp.. Dla osób, które "są w temacie" takie pytania wydają się w tym momencie pewnie bardzo proste, odpowiedzi oczywiste, ale mi zależy, aby dzisiejszy wpis dotarł przede wszystkim do osób, które zaczynają swoją przygodę, które do końca nie wiedzą już w co wierzyć, bo jak wiadomo- ile źródeł, tyle opinii i informacji, co taką początkującą osobę może łatwo wyprowadzić na manowce. Ja też byłam taką osobą, za bardzo wzięłam sobie do serca różne niesprawdzone informacje i nie za dobrze na tym skończyłam, dlatego dzisiaj chciałabym napisać jak ja zaczęłam do tego podchodzić i dlaczego nie polecam ograniczania swojej diety do kilku-kilkunastu produktów.
Zacznijmy od tego, jak to wyglądało u mnie. Jeśli chodzi o pierwszą redukcję, to akurat początki nie były takie straszne- nie miałam większych obsesji co do różnych produktów i nabiał czy owoce dość często gościły w moich posiłkach. Do czasu... aż nie naczytałam się jak to nabiał podlewa albo jak ogromnym błędem jest jedzenie owoców- po prostu nie ma szans, aby redukcja przebiegała z powodzeniem, jeśli nie wykluczymy tego typu produktów. A wiadomo jak to było- cel postawiony, motto 100% albo nic, więc trzeba tak zrobić, trzeba zmienić dietę, aby postępy były jeszcze lepsze i szybsze. Oczywiście zanim zaczęłam wydziwiać, to redukcja postępowała naprawdę dobrze, ale głowa już sobie wmawiała, że faktycznie zaczynam stać w miejscu, dlatego najlepszym wyjściem będzie trzymanie się tylko czystej michy bez żadnych "śmieciowych" produktów. Najpierw w odstawkę poszedł nabiał. Później wymyśliłam sobie, że ograniczę swoją dietę tylko do "sprawdzonych" produktów i wiecie jak to się skończyło? Że przez kilka miesięcy moja dieta opierała się zaledwie na 10-12 produktach- dacie wiarę? Jedynym źródłem białka był oczywiście kurczak, odżywki, jaja i od czasu do czasu wołowina. Tłuszcze- żaden olej, bo smażyć trzeba było oczywiście na PAMie, a resztę źródła stanowiły orzechy lub masło orzechowe i jaja. Co do węglowodanów- ryż (tylko basmati), makaron, ziemniaki, płatki owsiane/ryżowe, czasem wafle ryżowe i do pewnego czasu owoce, aż nie przeczytałam, że fruktoza bardzo przeszkadza w czasie redukcji.
Dzisiaj jak to piszę i czytam, to chce mi się płakać ze śmiechu. :D Wtedy wszystko wydawało się takie prawdziwe i oczywiste. Wiem, że do tej pory krążą po Internecie tego typu zdania, że tylko 100% czystej michy, zero nabiału czy owoców. I taka początkująca Agata naczyta się takich bzdur, ograniczy swoją dietę o kilku produktów, a później w czasie CheatDay'a rzuci się na to wszystko, czego tak jej brakowało, bo dieta musiała być na 100% czysta. Śmieszne, ale niestety tak jest- ja przeżyłam to na własnej skórze. Wiem, że to było głupie, dlatego chciałabym przestrzec wszystkie osoby, które cały czas tak do tego podchodzą, bo "ktoś powiedział, że na redukcji nie mogę jeść owoców, a o nabiale mam już w ogóle zapomnieć". Czemu tak przyczepiłam się do tych owoców i nabiału? Dlatego, że większość pytań jakie dostaję dotyczy właśnie ich, i to na ten temat krąży najwięcej mitów.
Więc jeśli chodzi o moje zdanie- co do nabiału, to jak pisałam- wyeliminowałam go całkowicie podczas pierwszej redukcji, ale nie sądzę, że to właśnie ten krok przyczynił się do osiągnięcia postawionego sobie celu, bo kiedy wprowadziłam go ponownie do diety, to nie zauważyłam, żebym się jakoś "podlała"- oczywiście sylwetka się zmieniała, ale wynikało to przede wszystkim ze zwiększonej podaży kalorii. Dlatego w tym roku postanowiłam nie eliminować twarogów czy serków wiejskich i jak widać nie sprawiło to żadnych problemów z redukcją. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy organizm jest inny, dlatego zawsze podkreślam, że najważniejsza jest obserwacja. Jeśli ktoś po zjedzeniu nabiału naprawdę widzi, że nie dzieje się najlepiej- pojawiają się biegunki, wzdęcia itp., to jak najbardziej jest to znak, że ten nabiał nie jest zbyt korzystny, ale jeśli ktoś nie ma żadnych przeciwwskazań, to dlaczego miałby całkowicie z niego rezygnować? Jak zjemy raz na jakiś czas ulubiony twaróg na słodko albo jakiś fajny serniczek domowej roboty, który bez problemu wpiszemy w swój dzienny bilans, to naprawdę nie cofniemy się do początku i cała dotychczasowa praca nie pójdzie na marne.
Co do owoców, to również naczytałam się za dużo i wmówiłam sobie, że jeśli ich nie wyeliminuję, to w życiu nie zredukuję. Poza tym kiedy wrzucałam na Instagram zdjęcia śniadania, gdzie widać było owoce, to od razu pojawiały się komentarze typu: "dlaczego jesz owoce na redukcji?", "a od kiedy to na redukcji je się owoce?", "co to za redukcja z owocami?" i automatycznie zaczęły pojawiać się myśli, że może wszyscy mają rację, że widocznie ja się mylę i czas to zmienić. Oczywiście organizm zaczął dawać znaki i już po kilku dniach odczułam braki, ale dzielnie się trzymałam, bo miały być 100%, więc było. Dzisiaj nie wyobrażam sobie po treningu nie uzupełnić glikogenu solidną dawką owoców niezależnie czy to godzina 10, 17 czy 22. Mimo że te mity są coraz częściej obalane, to niestety wiele ludzi przede wszystkim początkujących wciąż nie ma świadomości, że dla osób tak aktywnych fizycznie rezygnacja z owoców w diecie przyniesie więcej niekorzyści niż korzyści w tym procesie kształtowania sylwetki. Poza tym tylko wariat byłby w stanie zrezygnować w sezonie z przepysznych truskawek, malinek, czereśni czy jagód w imię udanej redukcji (ja na szczęście w porę się ogarnęłam :D). Dlatego taki mały apel do osób, które obecnie redukują lub też zwyczajnie dbają o utrzymanie sylwetki- pamiętajcie, że jedna czy nawet dwie rozsądne porcje owoców w ciągu dnia nie staną na przeszkodzie w dążeniu do celu, a nawet mogą przynieść wiele korzyści.
Zdecydowałam się ruszyć z tą serią błędów, ponieważ mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu pomoże to osobom, które do końca nie potrafią odnaleźć się między tymi wszystkimi informacjami, jakie dostajemy w Internecie. Wszystko, o czym tutaj piszę to wynik moich obserwacji i wniosków, za pomocą których chciałabym po prostu ostrzec przed tymi błędami, z którymi mi samej przyszło się już zmierzyć. Standardowo na koniec w ramach przypomnienia dla "starych" obserwatorów jak i osób, które towarzyszą mi od niedawna, kilka fotek z Instagrama, żeby jak najlepiej to odzwierciedlić.
Mam nadzieję, że dzisiejszy post również się podobał i liczę na odzew z Waszej strony- jak Wy podchodzicie do tych kwestii, czy u Was również z czasem zaszły zmiany dotyczące rezygnacji z wielu produktów w imię lepszej redukcji, a może od początku podchodziliście do tego racjonalnie i nie daliście się wplątać w tę sieć nieuzasadnionych opinii? Będzie mi miło, jeśli podzielicie się swoimi doświadczeniami, bo wiem, że w ten sposób można dotrzeć do większej liczby osób, aby przekonywać i uświadamiać, że redukcja to żaden wyrok i to nie tylko ryż, kurczak i brokuły, a jeśli podejdziemy do tego z głową, to nawet na redukcji nasze żywienie może być smaczne, kolorowe, zdrowie i przede wszystkim korzystne dla naszej psychiki! :)
hehe moje początki były podobne, mieszanka warzyw, ryż/ makaron, głównie kurczak i olej lniany bądź oliwa :)
OdpowiedzUsuńteraz stawiam na racjonalne żywienie, oczywiście zdrowo z małymi odstępstwami, a zdrowych produktów i żywności jest cała masa
ja czekam na jakiś post, mnóstwo zdjęć porównawczych : )
I takie podejście jest najlepsze! :)
UsuńNa pewno będzie również coś w tym stylu ze zdjęciami na porównanie, jak tylko skończę z tą serią o błędach :> Dzięki za motywację! :)
eee to ja dziękuję za motywację, pamiętam twój okres jak miałaś zwloty i upadki,
Usuńja po 2 msc lada dzień wracam na trening bo tydzień temu zdjęłam gips, więc teraz ja czerpię motywację bo nie ukrywam ciężko będzie po 2 msc wrócić
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak to czytam, to zastanawiam się czy tego nie pisałam :), jak byłam na redukcji miałam bardzooo podobnie, cokolwiek nie zjadłam czy to owoce czy serek a nawet czasem warzywa o złej porze (godzina 20) miałam wieczór wyrzuty sumienia , a jak pozwoliłam sobie na loda raz na miesiąc to później myślałam że waze milion kilogramów. Miałam bardzo źle podejście do tej wszystkiego, fakt że wygladalam dobrze, tak jak chciałam ale moj organizm był chyba wykończony. Z rana zawroty głowy, brak miesiączki, krew z nosa... Teraz to wszystko wygląda troszkę inaczej , nie boję się jedzenia, i fakt grosze przytylam ale wróciłam do normalnych funkcji życiowych :p . Obecnie mam kontuzje i nie moge jesCze chwilę trenowac ale myślę że ten okres przyniesie wiele w moim życiu i powrócę do treningów ze zdwojoną dawką energi.
OdpowiedzUsuńA tak a pro po bardzo lubię czytać takie wpisy, gdzie widać jak ktoś jest zmotywowany i wyciąga wnioski ze swoich wcześniejszych błędów :) dlatego Aga, życzę powiedzenia i niech spełnia się wszystko co sobie zaplanujesz. :)
Dokładnie- co z tego, że osiągnięte były wszystkie cele, sylwetka wymarzona, kiedy organizm ledwo szwankował. Chyba trzeba to przeżyć na własnej skórze, aby przekonać się, że to wcale nie takie wszystko piękne jak się wydaje. A wnioski niestety wyciągamy dopiero po sporym upływie czasu. Dziękuję za te słowa, mam nadzieję, że kolejne wpisy również będą się podobać! :)
UsuńMam ochotę napisać Ci po tym wpisie, że jesteś moim Bogiem!😄 Czekałam i szukałam długo kogoś takiego jak Ty! A znalazłam przypadkiem 😉 Jestem osobą całkowicie nową w tym temacie, czytam wszystko co mi tylko wpadnie w ręce bo chcę wiedzieć jak najwięcej. No i właśnie nie mogłam nadziwić się, że nie można jeść owoców :( może zacznę od tego że mam nadprogramowe kilogramy, pracuje ciężko fizycznie co wynagradzialam sobie nie zdrowym jedzonkiem i słodyczami. W pewnym momencie zrozumiałam że z tego powodu jestem bardzo nieszczęśliwa i mam wiele kompleksów. Ale jestem zdeterminowana żeby to zmienić. Próbowałam swoich sił z dietetykiem jednak po pół roku przy dawaniu z siebie 100% i wielu wielu wyrzeczeń schudlam 3 kilo ... byłam załamana. Przez jakiś czas odpuściłam całkiem. Teraz sama, może trochę jak dziecko we mgle szukam, czytam i robię wszystko co mogę. Dziękuję Ci za to że jesteś i za to co piszesz, że pokazujesz siłę ale z drugiej strony podchodzisz do tego na luzie :) co do spożywania produktów to właśnie nadziwić się nie mogłam że nie mogę owoców wcinać kiedy ja jestem takim lakomczuchem! :D a co do nabiału ja muszę faktycznie uważać bo po dużych ilościach jakby pęcznieje i nie do końca dobrze się czuje :) Aga życzę Ci wiecznego uśmiechu na twarzy i dużo dużo energii do działania !! :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę napisać Ci po tym wpisie, że jesteś moim Bogiem!😄 Czekałam i szukałam długo kogoś takiego jak Ty! A znalazłam przypadkiem 😉 Jestem osobą całkowicie nową w tym temacie, czytam wszystko co mi tylko wpadnie w ręce bo chcę wiedzieć jak najwięcej. No i właśnie nie mogłam nadziwić się, że nie można jeść owoców :( może zacznę od tego że mam nadprogramowe kilogramy, pracuje ciężko fizycznie co wynagradzialam sobie nie zdrowym jedzonkiem i słodyczami. W pewnym momencie zrozumiałam że z tego powodu jestem bardzo nieszczęśliwa i mam wiele kompleksów. Ale jestem zdeterminowana żeby to zmienić. Próbowałam swoich sił z dietetykiem jednak po pół roku przy dawaniu z siebie 100% i wielu wielu wyrzeczeń schudlam 3 kilo ... byłam załamana. Przez jakiś czas odpuściłam całkiem. Teraz sama, może trochę jak dziecko we mgle szukam, czytam i robię wszystko co mogę. Dziękuję Ci za to że jesteś i za to co piszesz, że pokazujesz siłę ale z drugiej strony podchodzisz do tego na luzie :) co do spożywania produktów to właśnie nadziwić się nie mogłam że nie mogę owoców wcinać kiedy ja jestem takim lakomczuchem! :D a co do nabiału ja muszę faktycznie uważać bo po dużych ilościach jakby pęcznieje i nie do końca dobrze się czuje :) Aga życzę Ci wiecznego uśmiechu na twarzy i dużo dużo energii do działania !! :)
OdpowiedzUsuńI dlatego właśnie chciałabym opisywać wszystko na podstawie własnych doświadczeń i tego, co przeżyłam, bo dość często w tych wszystkich informacjach brakuje praktyki. Czasem warto zaryzykować i sprawdzić jak nasz organizm na to zareaguje, bo to, że u jednych coś się sprawdza czy nie, nie znaczy, że i u nas tak będzie. Trzymam kciuki za Twoją motywację i mam nadzieję, że jeszcze nie raz skorzystasz z informacji, jakie tu znajdziesz! :>
UsuńBardzo fajny wpis mam kilka pytań a mianowicie jak ze słodzikiem i glutenem na redukcji. Czy przejcie na słodziki więcej pomoże niż zaszkodzi i czy eliminacja glutenu na redukcji da jakiś większy efekt?
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Jeśli chodzi o słodziki to również zdania są bardzo podzielone. Wiadomo, że do najzdrowszych on nie należy, ale jeśli od czasu do czasu zamiast cukru wrzucimy jedną tabletkę, to tragedii nie będzie. Jeśli chodzi o częstsze stosowanie różnego typu substancji słodzących, to fajnie zamiast cukru dorzucać ksylitol lub stewie. A co do glutenu, to jeśli nie jesteś uczulony/a, to nie wariowałabym tak na jego punkcie i od razu nie eliminowała- jak zawsze powtarzam, trzeba obserwować swój organizm :)
UsuńMam takie pytanie czy zdarza ci się zjeść coś "zakazanego" przed "tymi dniami"? Wiem że wiele kobiet ma tak w trakcie PMS i nie można się wtedy powstrzymać co wynika pewnie z burzy hormonów. A tobie się do zdarza czy próbujesz to jakoś obejść? Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak! :D Ja również jestem kobietą i mam te gorsze chwile. Nawet ostatnio pisałam o tym na Instagramie kilka słów @aga_bodymaker zapraszam :) Jeśli jednego dnia, szczególnie przed lub w czasie "tych dni" pozwolimy sobie na małe co nie co, to nie powinnyśmy z tym walczyć, bo prędzej czy później i tak wybuchniemy, a kto wie, czy wtedy nie polecimy jeszcze dalej. Wszystko z głową i umiarem! :)
UsuńCześć! Bardzo dobrze, że dzielisz się z nami swoimi doświadczeniami. Jednak nie wszystko jest czarne albo białe. Czemu nie mielibyśmy zrezygnować z nabiału? Chociażby dlatego, że mleko krowie (a co za tym idzie nabiał) naturalnie nie są przeznaczone dla ludzi a dla cielat (krowy są sztucznie zapłodnienie, aby ciągle dawać mleko). Nie chce tutaj wchodzić w kwestie etyczne wykorzystywania zwierząt. Po prostu warto wiedzieć ze nabiał nie jest nam niezbędny do prawidłowego funkcjonowania i dbania o fit sylwetkę. Zarówno białko jak i wapń można dostarczyć z roślin. Są też badania na temat wpływu nabiału na rozwój nowotworów. Jeśli przejmujemy się tylko tym czy nas "zaleje" czy też nie to rzeczywiście trudno racjonalnie wytłumaczyć usunięcie go z diety. Natomiast gdy liczy sie dla nas przede wszystkim zdrowie to znacznie prostsze. Warto podejść do tego tematu holistyczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Uważam, że jest to kwestia indywidualna, dlatego chcę tylko pokazać, jaką ja drogę wybieram i nie piszę "jedzcie" czy "nie jedzcie" nabiału. Mam świadomość, że nabiał nie jest nam niezbędny i kiedy wybieram produkt, to nie patrzę tylko na to, aby sprzyjał "fit" sylwetce czy prawidłowemu funkcjonowaniu, a po prostu dobrze smakował. Nie popadajmy również ze skrajności w skrajność- w dzisiejszych czasach trudno znaleźć coś, czego jesteśmy na 100% pewni, a jeśli od czasu do czasu pozwolę sobie zjeść 150g serka wiejskiego z owocami zamiast pudełka lodów, to chyba tragedii nie będzie :)
UsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńto JA jeszcze mam pytanie
OdpowiedzUsuń"sylwetka wymarzona, kiedy organizm ledwo szwankował. Chyba trzeba to przeżyć na własnej skórze, aby przekonać się, że to wcale nie takie wszystko piękne jak się wydaje"
dlaczego jak jesteście w takim stanie, gdzie jesteście świadomi że z organizmem dzieje się coś nie tak, nie wiem, problemy z okresem czy inne dolegliwości, nie opisujecie tego, tylko wstawiacie mnóstwo zdjęć z super formą, z mega niskim poziomem tłuszczu, a "my" zachłyśnięci Wami wiedząc że jest tak super jak opisujecie pod zdjęciem, hasła motywacyjne itd..
jeszcze jedno pytanie
kto cię inspiruje na scenie kulturystyki w Polsce ?
ja uwielbiam Kasie Dziurską i Paulinę Mocior :)
Hmm teraz jak tak na to patrzę, to wydaje mi się jakbym wtedy miała klapki na oczach i za wszelką cenę dążyła do swojego celu nie patrząc nawet na to ile szkód może to przynieść nie tylko mi. Bo z jednej strony te efekty dają naprawdę mocnego kopa, chcesz więcej i te wszystkie dolegliwości schodzą na drugi plan. Ciężko tak to opisać słowami i naprawdę dopiero po takim czasie zaczynasz zdawać sobie z tego sprawę. Ale wiadomo- człowiek uczy się na błędach i wiem, że teraz dopóki nie wyznaczę sobie konkretnej daty na start, to nie dopuszczę to takiego stanu :)
UsuńJeśli chodzi o polską scenę, to do moich inspiracji bez dwóch zdań należy Karolina Mieszała :) Kasię i Paulinę również obserwuję, natomiast bardziej skupiam się na fitness sylwetkowym :>
Wszystko powinno być w racjonalnych ilościach. Produkty które się lubi nie da się całkowicie wyeliminować, jestem zdania że trzeba je ograniczyć.
OdpowiedzUsuń